Powoli dotknęła jego twarzy. Po policzku poleciała łza. Otarła
ją końcem koszuli. Stali w parku. Było zimno. Bardzo zimno. Drżała. On
jej powiedział o siostrze. Dziewczynce, która dawno umarła. Za dawno by
mógł pamiętać jak się rusza. Jej głos... nie pamiętał go, a ona tak na
niego naciskała. Może powinna powiedzieć coś więcej pocieszyć go, ale
już tyle osób mu to mówiło. Ona chciała, żeby nie myślał, że ona tylko
to czuje. Był jej najlepszym przyjacielem.
- Wszystkiego najlepszego Kriss z okazji świąt.- popatrzyły na nią niebieskie oczy.
-
Wszystkiego najlepszego nieznajoma- postarał się uśmiechnąć. Choroba
postępowała, nie pamiętał jak ona ma na imię. Nie pamiętał co robili i
jak bardzo jej na nim zależało.
- Nie pamiętasz mojego imienia?- popatrzyła na swoje przemoknięte zaśnieżone buty.
-
Twojego imienia nigdy nie zapomnę- rzuciła się na niego. Przytulała go
mocno i nie chciała puścić. Kochała go. Znowu zachowywał się jakby nie
pamiętał kim jest, a po chwili jakby sobie przypominając pocałował ją w
czółko i odwzajemnił uścisk. Trzymała go przy sobie do puki nie zamarzły
jej place do tego stopnia że nie mogła ich rozprostować. Łkała cichutko
tak by nie słyszał, ale nie była tego pewna. Nie była pena czy nie
słyszał. Odsunął się powoli od niej i wziął ją za rękę. Włożył do swojej
kieszeni kurtki nie puszczając i popatrzył w alejkę. Spojrzała czerwonymi
oczami tam gdzie on.
- Nad czym się zastanawiasz?- zapytała wreszcie
- Chodźmy do domu. Chciałbym być z tobą w domu.
-Dobrze Kriss chodźmy na święta do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz