niedziela, 1 maja 2016

Czarny paciorek.

Bóg obiecał mi
 Wianek z róż
Ulubionych kwiatów
 Bym mogła uśmiechać się
Gdy z oczu płyną łzy
 Bóg obiecał mi
 Suknie białą
W koronkę jak z dawnych czasów
 Bym mogła pokochać kogoś innego
 By on otarł moje łzy i pocałował
Bóg obiecał mi
 Ogród z jabłonkami
 Bym mogła je jeść gdy wszystko umiera
 I cieszyć się chwilą ich jedzenia- dziewczynka siedziała koło kościoła i robiła wianek z mleczy.  Śpiewając w kółko i w kółko tą melodie. Miała ładny głos. W kościele był pogrzeb. Po chwili wyszła procesja z trumną.
-Lara!- dziewczyna podniosła wzrok popatrzyła na procesje tak zimnym wzrokiem, że nikt więcej jej nie wołał. Wróciła do swojej pracy, ale już nie śpiewając. Chciałam do niej podejść, ale... coś mnie powstrzymywało. Zebrałam się w sobie i ruszyłam w jej stronę. Usiadłam koło niej na trawie. Nawet nie odwróciła się w moją stronę.
-Śpiewaj słowiku, śpiewaj.
 Przekup ludzi
 By cie uwolnili
 Może się zgodzą
Ale jeszcze jedna piosenka
Śpiewaj słowiku, śpiewaj
 O kwiatach, których nie widzisz zza złotej klatki
 O piórkach innych pawich
 Niech złapią go i zabiorą wolność
 Śpiewaj słowiku, śpiewaj- skończyła piosenkę.
-Jestem Nora.-wyciągnęłam do niej rękę. Zilustrowała mnie całą.
-Lara Hood-uścisnęła moją dłoń.
-Ładnie śpiewasz- przyjrzałam się pracy jej rąk.
-Dziękuję, tata mnie nauczył- przez jej ton głosu nie mogłam określić jej emocji.
-Nauczysz mnie robić wianki?
-Tak, w koszyku masz mlecze, weź dwa.- trochę nam zeszło zanim ogarnęłam jak się to plecie. Usłyszałam jej śmiech. Fajnie że się śmiała. Lara przenosi się do wujka, który mieszka w mojej wsi. Będziemy mogły się spotykać praktycznie codziennie. W Lesznie jest mało osób, z którymi da się pogadać...
***
Będę zamieszczać w długi weekend (1.05-3.05) po jednym poście koło 12.00 chyba że będę miała wenę to więcej niż jeden.
D.Line

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz