Bóg obiecał mi
Wianek z róż
Ulubionych kwiatów
Bym mogła uśmiechać się
Gdy z oczu płyną łzy
Bóg obiecał mi
Suknie białą
W koronkę jak z dawnych czasów
Bym mogła pokochać kogoś innego
By on otarł moje łzy i pocałował
Bóg obiecał mi
Ogród z jabłonkami
Bym mogła je jeść gdy wszystko umiera
I cieszyć się chwilą ich jedzenia- dziewczynka siedziała koło kościoła i robiła wianek z mleczy. Śpiewając w kółko i w kółko tą melodie. Miała ładny głos. W kościele był pogrzeb. Po chwili wyszła procesja z trumną.
-Lara!- dziewczyna podniosła wzrok popatrzyła na procesje tak zimnym wzrokiem, że nikt więcej jej nie wołał. Wróciła do swojej pracy, ale już nie śpiewając. Chciałam do niej podejść, ale... coś mnie powstrzymywało. Zebrałam się w sobie i ruszyłam w jej stronę. Usiadłam koło niej na trawie. Nawet nie odwróciła się w moją stronę.
-Śpiewaj słowiku, śpiewaj.
Przekup ludzi
By cie uwolnili
Może się zgodzą
Ale jeszcze jedna piosenka
Śpiewaj słowiku, śpiewaj
O kwiatach, których nie widzisz zza złotej klatki
O piórkach innych pawich
Niech złapią go i zabiorą wolność
Śpiewaj słowiku, śpiewaj- skończyła piosenkę.
-Jestem Nora.-wyciągnęłam do niej rękę. Zilustrowała mnie całą.
-Lara Hood-uścisnęła moją dłoń.
-Ładnie śpiewasz- przyjrzałam się pracy jej rąk.
-Dziękuję, tata mnie nauczył- przez jej ton głosu nie mogłam określić jej emocji.
-Nauczysz mnie robić wianki?
-Tak, w koszyku masz mlecze, weź dwa.- trochę nam zeszło zanim ogarnęłam jak się to plecie. Usłyszałam jej śmiech. Fajnie że się śmiała. Lara przenosi się do wujka, który mieszka w mojej wsi. Będziemy mogły się spotykać praktycznie codziennie. W Lesznie jest mało osób, z którymi da się pogadać...
***
Będę zamieszczać w długi weekend (1.05-3.05) po jednym poście koło 12.00 chyba że będę miała wenę to więcej niż jeden.
D.Line
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz